niedziela, 10 marca 2013

10/03/2013

Uff w końcu chwil kilka by zebrać rozbiegane po powrocie myśli. 
Podróż niby w sumie szybko minęła, ale dla mnie jakoś strasznie się ciągnęła i dłużyła.
Na lotnisku na Goa byliśmy o 21, o 22.30 mieliśmy wylot do Mumbaju. 
Droga na lotnisko trwała godzinę. Była to godzina pełna napięcia i stresów jakie towarzyszyły nam podczas drogi ichniejszą taksówką. To co dzieje się tam na drogach jest trudne do opisania, najlepiej zobaczyć to na własne oczy. Wszyscy jeżdżą na długich światłach, oślepiając się nawzajem, ciężarówki, które są wielkości naszych TIRów wymijają się tuż przed ostrym zakrętem jadąc wprost na samochód, lekceważą próg zwalniający i dalej mkną przed siebie. Zamykałam oczy i marzyłam żeby być już na miejscu. Na lotnisku długaśne kolejki do odprawy, ledwo co zdążyliśmy. Mieliśmy farta, nikt jakoś specjalnie nas nie sprawdzał, nie trzepali nam bagażu. Odprawa była szybka i sprawna. 



Z Goa do Mumbaju lecieliśmy godzinę. Byliśmy na miejscu o 23.30, kolejną odprawę mieliśmy o 24.10 także bardzo mało czasu by nadać bagaż. Biorąc pod uwagę, że lotnisko w Mumbaju jest bardzo duże, najpierw przez 10 minut szukaliśmy stanowiska Lufthansy do którego mieliśmy się udać. W rezultacie znowu w biegu, ciągnąc za sobą wielkie walizy dotarliśmy jako ostatni. Właściwie nawet nie chcę myśleć co by było gdybyśmy zjawili się tam 5 minut później.
A każdym razie po zważeniu walizek okazało się, że mamy 8kg nadbagażu. Pani poinformowała nas, że tak nie może być, że to niedopuszczalne. Wtedy M przystąpił do działania. Najpierw prosił, potem mówił podniesionym głosem. Ważne, że przyniosło to rezultat. Pani przymknęła oko, nie musieliśmy nic wyjmować, ani też dopłacać pieniędzy. 
Po nadaniu bagażu mogliśmy ustawić się do kilometrowej kolejki do odprawy. O 1.20 mieliśmy kolejny wylot tym razem do Monachium. Lot trwał 8h, przez to, że ciągle się coś działo, ktoś chodził, coś mówił, dzieci płakały itd nie pospaliśmy za bardzo. W Monachium byliśmy o 5.40, a o 6.20 mieliśmy mieć lot do Warszawy. Z niewyjaśnionych bliżej przyczyn nie załapaliśmy się na nasz lot, w związku z tym dostaliśmy bilety na najbliższy lot, który był o 8.30. 

Zmęczeni w oczekiwaniu na ostatni lot

Cała podróż trwała 12,5h przebiegała sprawnie, ale jednak trzy starty i trzy lądowania, odprawy itd robią swoje...
Z lotniska pojechaliśmy od razu do moich rodziców, gdzie zostaliśmy przywitani wspaniałym polskim śniadaniem. 


Niestety nie bardzo mieliśmy siłę na rozmowy i opowieści, zmęczenie i brak snu jednak dawały o sobie znać. Jednak bardzo miło było spotkać bliskich. Wśród nich była także moja bratanica Pola, dzieci w jej wieku bardzo szybko rosną, także zmieniła się niesamowicie.

Pola


Z ukochaną Mamą

Wzięliśmy gorącą kąpiel w pianie, co było dla nas nie lada rarytasem. 3 miesiące bez ciepłej wody sprawiają, że staje się to luksusem. Potem pyszny, domowy obiad w wykonaniu Mamy i szarlotka, która już mi się nie zmieściła.
Następnie udaliśmy się do Międzylesia do zaprzyjaźnionej Pani Marii, u której pod opieką zostawiliśmy psa. 
Niektórzy z Was pytali jak zareagowała Buba na nasz widok, specjalnie dla Was wstawiam filmik z tej radosnej chwili :)


U niej również zostaliśmy poczęstowani pysznym, domowej roboty sernikiem, były opowieści i bardzo mile spędzony czas. 

Sernik pyszności w wykonaniu Pana Tadeusza

Wszystko co dobre szybko się kończy, musieliśmy zmykać do naszego mieszkania. 
Jak Wam już wiadomo mieszkanie udało nam się wynająć na czas naszej nieobecności, najpóźniej o 18 mieliśmy odebrać klucze.
Wszystko co było zaplanowane znakomicie się udało. Plan wykonany i zrealizowany. Mogliśmy odetchnąć z ulgą i o 20 zapadliśmy w bogi sen. 
A o tym jak się odnajdujemy w Polsce napiszę w kolejnym poście, będziecie ze mną ? :)

7 komentarzy:

  1. Pewnie że będziemy ;-))) Miło poczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) dziękuję. Mam nadzieję, że wkrótce będziemy mogli pogadać na żywo :)

      Usuń
  2. Będziemy! Reakcja Buby jest maga, wiedziałam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Też miałam nadzieję, ale była niepewność ;)

      Usuń
  3. Wzruszajaca jest radość Buby na wasz widok. Ciesze sie ze szczęśliwie wrociliscie do domu.

    Pozdrawiam,
    Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I my się cieszymy, że już jesteśmy wśród swoich :)

      Usuń
  4. Buba mistrz! uśmiałam się do łez :) Witamy w kraju!

    OdpowiedzUsuń