niedziela, 13 stycznia 2013

13/01/2013

Wczoraj pojechaliśmy na pobliską plażę Patnem, bowiem tam miał znajdować się polecany zakład krawiecki. Zanim dotarliśmy do celu, zatrzymaliśmy się przy przydrożnym sklepie, by zapytać jak dojechać na miejsce. Właściciel sklepu miał skwaszoną minę, za to jego kot był bardziej przyjacielski.




Po tym, jak wskazał nam drogę, dotarliśmy do polecanego zakładu. Wyjaśniliśmy o co chodzi, pokazałam krój sukienki, a także materiał, który wcześniej zakupiłam. Zostałam zmierzona wzdłuż i wszerz. Przeraziła mnie cena, jaką usłyszałam, krzyknęli sobie ponad 360 zł za uszycie tej sukienki. Byłam już zrezygnowana i chciałam wyjść, ale M utargował się na 180 zł i przekonał mnie, że nie warto iść nigdzie indziej. To polecany zakład, nie wiadomo czy w innym miejscu poradzą sobie z tak odważną sukienką. Jednak w większości miejsc szyją tylko sari i skracają męskie spodnie. Zostawiliśmy więc materiał w zakładzie, mam nadzieję, że w dobrych rękach. We wtorek mam przyjść na pierwsze przymiarki. Koszt materiału plus robocizna daje nam sukienkę z jakiejś polskiej sieciówki. Jednak w tym przypadku będę miała sukienkę szytą na miarę, jakiej nikt inny nie ma. Coś za coś.
A byłabym zapomniała, przy okazji okazało się, że materiał, który zakupiłam w mieście wcale nie jest czystym jedwabiem. Jest jedwabiem z domieszką poliestru. Podobno bardzo ciężko kupić prawdziwy jedwab, trzeba się na tym dobrze znać i wiedzieć, jakie są triki na sprawdzenie tego. Ja trików nie znałam, zostałam więc z moją domieszką :)
Oprócz tego zakupiliśmy zabawkę dla psa, bardzo nas zaskoczyło, że na odwrocie była polska naklejka :) Zabawka produkowana w Polsce, kupiona w Indiach. Daleką drogę musiała przebyć by i tak trafić w ręce turystów.


Tutaj wstawiam zdjęcie pasty, która ma dość nieciekawy wygląd. Ale proszę się tym nie sugerować. W smaku wyczuwalna mięta, smak w ustach po wyszczotkowaniu zębów bardzo przyjemny:)


Nasze klapki przywiezione z Polski zostały uprowadzone przez psa, co zabawne ja straciłam jednego, M drugiego, jednak różnica w numerach nie pozwala nam połączyć tych ocalałych w jedną parę :) Podróbki są na całym świecie, wstawiam zdjęcie klapka, który zapewne miał być LEVIS'em ale wyszło inaczej :)


A tu jako ciekawostkę musiałam pokazać Wam, jak wygląda marchewka po paru dniach spędzonych w lodówce. Gdy ją tam wkładałam była słusznych rozmiarów, czyli wielkości banana. Jak widać na załączonym obrazku teraz bardziej przypomina papryczkę chilli. Po tym możemy poznać, że produkt jest naturalny a nie sztucznie napompowany :)


Tym serkiem zajadają się wszyscy, jest naturalny, jak jogurt. Od wczoraj mamy w domu blender i możemy sami robić sobie koktajle. Owoców pełno, ceny śmiesznie tanie. Koktajl zrobiony samemu kosztuje nas może 1 zł.



 Mam zdziwioną minę, bowiem najpierw mym oczom ukazało się drzewo z dziurą na wylot a potem...



Przecudne, maleńkie świnki karmione przez słusznych rozmiarów maciorę. Nigdy wcześniej nie widziałam tak małych świnek.




Podziwiałam piękny krajobraz, robiłam zdjęcia a tu nagle po środku pola zobaczyłam bagno. Bagno jak to zwykłe bagno, nie zwróciło mojej uwagi, ale za to to, co w nim zobaczyłam rozbawiło mnie bardzo. Był tam bawół, któremu wystawała tylko głowa, miał zamknięte oczy i coś przeżuwał. Warto akurat kliknąć w to zdjęcie i powiększyć je sobie :)


Później wsiedliśmy na skuter i pojechaliśmy na squasha. Trzeba trzymać formę :) Mamy partnera do  gry, nazywa się Septia i pracuje w hotelu, do którego jeździmy.  
A tak poza tym to polubiłam jazdę na skuterze. Bardzo przyjemne uczucie. Szybko, bezpiecznie, wygodnie i tanio :)






Dziś niedziela, spokojny i leniwy dzień dla większości. Nie będę więc zamęczała Was dzisiaj historiami i przemyśleniami:) Ma Wam być leniwo, przyjemnie i lekko :)
Całuję moi mili. 
Ps. Cieszę się, że od początku pisania bloga miał on ponad 7941 odsłon. To bardzo miłe.

5 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Też ją chce, ale strasznie szybko uciekają :)

      Usuń
  2. oo komentarze się juz pojawiają bez wpisywania tych idiotycznych haseł! HURA :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kafi, po jakiemu Wy rozmawiacie z tubylcami?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po angielsku. Ale nie wszyscy rozumieją angielski więc czasem trzeba na migi :)

      Usuń